Kościół, modernizatorzy, monolog
Kościół odrzucający własne roszczenia do nieomylności, rezygnujący z nauczania, a zamiast tego wędrujący wraz z ludźmi po drogach ich życiowych wyborów, ale niczego nienarzucający – taki obraz wymarzonej wspólnoty religijnej wyłania się z lektury „Gazety Wyborczej” i „Dziennika”
Odejście ojców Stanisława Obirka i Tadeusza Bartosia oraz zrzucenie sutanny i apostazja profesora Tomasza Węcławskiego skłania publicystów i teologów do stawiania dramatycznych pytań, jaki będzie Kościół po Obirku, Bartosiu i Węcławskim. I opinie te nie są optymistyczne.
Odejście wymienionych (niezależnie od osobistych i niekiedy wcale nie teologicznych czy eklezjalnych przyczyn takich decyzji) ma dowodzić, że Kościół się zamyka, nie jest w stanie pomieścić ludzi inaczej myślących (pytanie, jak pomieścić kogoś, kto odrzuca fundamentalny dogmat chrześcijaństwa, czyli przekonanie o bóstwie Jezusa Chrystusa, jakoś nie przechodzi autorom przez gardło), nie chce prawdziwego dialogu. Wszystko to wsparte jest analizami, z których wynika, że ci, którzy odchodzą, mogą, a nawet powinni, się stać nowymi Lutrami, którzy zmienią polski Kościół, zreformują go, a przynajmniej „wykrzyczą bolesną prawdę” na jego temat.
Rozpacz i rozżalenie analityków wieszczących kryzys polskiego katolicyzmu można zresztą zrozumieć. Oto bowiem po kolei, może nie czwórkami, ale trójkami, odchodzą z kapłaństwa, teologii, a niekiedy nawet Kościoła, ci, którzy mieli go zmieniać. Ludzie namaszczeni przez samych siebie na oblicza „katolicyzmu otwartego”, duchowni mający się stać zapleczem intelektualnym nowego, lepszego, odmiennego od dotychczasowego, polskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta