Kto pamięta o chińskim powielaczu
Rozmowa z Ireną Lasotą
Rz: Czy 8 marca 1968 roku, stojąc na ławce na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego i czytając rezolucję w obronie wydalonych z uczelni kolegów, czuła pani ciężar chwili?
Dopiero gdy stanęłam na tej ławce i spostrzegłam, ilu jest ludzi, gdy zobaczyłam to skupienie, zrozumiałam, że dzieje się coś poważnego. Potem zaczęły podjeżdżać autokary z milicją, bojówkami. ZMS-owcy zaczęli szarpać studentów. Zobaczyłam, że wszystko poszło znacznie dalej, niż się spodziewaliśmy. To był szok.
Czego się spodziewaliście?
Nikt nie sądził, że będzie tylu studentów, że to wszystko wyleje się poza dziedziniec uniwersytetu. Myśleliśmy, że tylko jeśli sami wyjdziemy na ulicę, milicja przystąpi do działania. Ale to, że sami nas wygonią na ulicę, nikomu nawet nie przyszło do głowy. Spodziewaliśmy się zresztą, że zamkną bramę, odetną wszystkie dojścia i odwołają zajęcia. Tymczasem oni nie tylko nas nie powstrzymali, ale uderzyli już po zakończeniu wiecu.
Czyli do 8 marca braliście udział w studenckiej przygodzie, a potem zaczął się już bunt przeciw władzy?
Wtedy, w 1968 roku, ostatnie wspomnienie masowego wiecu, oporu, jakie mieli Polacy, to był rok 1956. Dla naszego pokolenia było to jednak coś, czego nie przeżyliśmy. Byliśmy za mali. Potem był jeszcze wiec w sprawie Listu 34, ale tam nie było za dużo osób. Może ze sto. To, co się działo 8 marca i później,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta