Ostrygi spod pierzyny
Opisy potraw czy sceny jedzenia to w literaturze często osobne arcydzieła, tymczasem w jednej z najbardziej zmysłowych polskich powieści „Madame” o jedzeniu nie ma prawie słowa. Żeby wypytać Antoniego Liberę, dlaczego zaniedbał tę sferę w swojej książce i czy Samuel Beckett, którego znał osobiście, lubił opychać się przy stole, wyciągnęłam pisarza na obiad do Mille Gusti
Wybór lokalu był przemyślany. Libera lubi włoską kuchnię, a Mille Gusti to młoda, włoska restauracja, tyle że znajdująca się w miejscu popularnego niegdyś baru mlecznego i może dlatego wciąż unosi się tam duch Peerelu – rzeczywistości opisanej w „Madame”.
Pisarzowi nijakie, bez pomysłu zaaranżowane wnętrze przy Elektoralnej 23 natychmiast przypomniało socrealistyczną stołówkę, zwłaszcza że siedzieliśmy przy palmie, obowiązkowym za komuny wiechciu mającym ożywiać dyrektorskie gabinety i sale konferencyjne.
Landszafty i tzw. starowarszawskie kinkiety na ścianach jeszcze bardziej oddalają Mille Gusti od klimatu typowej, włoskiej osterii. Obsługa też ma w tym niejaki udział. Na pytanie: „A ostrygi skąd?” padła odpowiedź: „Nie wiem, sprowadzamy”.
Pęka butelka
Zbudowani informacją, że ostrygi nie pochodzą z eksperymentalnej hodowli na zapleczu knajpy, przeszliśmy do win. Kelnerka objaśniła nam, że mają włoskie i chilijskie. Czy możemy w takim razie dostać toskańskie? „Nie, tylko włoskie i chilijskie”. Byliśmy w domu. Czekając...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta