Dostałem, czego chciałem
O trudnej karierze na Zachodzie, nowym klubie i szansach reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy
Rz: Lepiej być najlepszym w Larissie czy trenować z lepszymi od siebie w Celticu Glasgow?
Maciej Żurawski: Zdaję sobie sprawę, że zmieniłem klub na słabszy. Trafiłem do przeciętnej drużyny, bez wielkiej nazwy, bez takich tradycji, jakie miał Celtic, ale nie mogłem dłużej czekać. Znudziło już mi się oglądanie kolegów z wysokości trybun. Śmieszą mnie zarzuty, że zrezygnowałem z kariery na Wyspach, z meczów w Lidze Mistrzów z Barceloną. Obejrzałem te spotkania w telewizji. Na to samo wyszło.
Po transferze do Grecji okazało się jednak, że nie jest pan w tak słabej formie, jak myślał Gordon Strachan. Nie poznali się na panu w Glasgow?
Poznali. Miałem przecież dobry pierwszy sezon, kiedy grałem regularnie w pierwszym składzie, strzelałem dużo goli, a kibice mówili na mnie „Magic”. W którymś momencie zaczęły się jednak problemy ze zdrowiem. Podczas pobytu w Glasgow miałem dużo więcej kontuzji niż przez wszystkie lata wcześniejszej kariery. A kiedy w końcu wyzdrowiałem – nie dostawałem szans od trenera.
W Larissie mówią już o panu jako najlepszym piłkarzu w historii klubu. Strzela pan nawet rzuty karne w ostatniej minucie...
Okazało się, że zmiana klubu wyzwoliła u mnie dużo większą radość z gry, głód zdobywania bramek. Czy jestem najlepszy, to chyba za wcześnie oceniać, ale na razie wszystko mi się tu podoba. Nie wiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta