Martin Scorsese rzuca światło na kulisy koncertu gwiazd rocka
– Muzyka jest dla mnie równie ważna jak kino – przyznaje Martin Scorsese. „The Rolling Stones w blasku świateł” to już czwarty film, w którym próbuje opowiedzieć o swej fascynacji popularnymi wykonawcami. Nasi recenzenci oceniają jego dzieło
Pro BARBARA HOLLENDER
Muzyka, która porywa
Muzyka nie jest moim żywiołem. Nie jeżdżę do Londynu i Berlina, żeby posłuchać koncertu The Rolling Stones.
A jednak film Martina Scorsese mnie zahipnotyzował.
Przyznaję, na początku czułam się lekko zawiedziona. Liczyłam na dokument o legendzie, jaką stali się Stonesi, może nawet na jakąś refleksję na temat masowej kultury. A tu nic z tego. Niemal czysta rejestracja koncertu, który odbył się w 2006 roku w Beacon Theatre w Nowym Jorku. Jednak w miarę upływu czasu ta formuła zaczęła mnie wciągać.
Scorsese zrobił film o muzyce. Porywającej, wszechogarniającej. Mick Jagger biega po scenie, tańczy, śpiewa, cały jest muzyką i rytmem. Czasem tylko zwalnia tempo, gdy wykonuje piosenkę wspomnienie „Far Away Eyes” albo napisaną dla Marianne Faithfull „Tears Go By...”. Jego koledzy z zespołu przeżywają występ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta