Lech Wałęsa: kiedyś dokumenty same przemówią
Pierwszy przywódca „Solidarności” od lat konsekwentnie zaprzecza, by był w przeszłości agentem SB. Jednak w ostatnich latach jego wypowiedzi na temat prób zwerbowania go do takiej współpracy często się wzajemnie wykluczały
Prawdą jest, że rozmowy były. Powiedziałem wtedy – a jest to w protokołach – że jeśli nie dopuszczą do powstania autentycznych organizacji robotniczych zdolnych wyrażać i kontrolować rzeczywistość, dojdzie w niedługim czasie do większych jeszcze dramatów. I prawdą jest też, że z tego starcia nie wyszedłem zupełnie czysty. Postawili warunek: podpis. I wtedy podpisałem. W jedenaście lat później w stanie wojennym 1981 i 1982 roku była to praktyka proponowana powszechnie prawie wszystkim internowanym. Ale wiedziałem już, jak to jest. Taki papier, podpisany przez wychodzącego na wolność, nazywano „lojalką”.
książka Lecha Wałęsy „Droga nadziei”, wydanie z 1989 roku
Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 roku, podpisałem trzy albo cztery dokumenty. Podpisałbym prawdopodobnie wtedy wszystko, oprócz zgody na zdradę Boga i ojczyzny, by wyjść i móc walczyć. Nigdy mnie nie złamano i nigdy nie zdradziłem ideałów ani kolegów.
komunikat przekazany PAP, 4 czerwca 1992 roku,
Wysłany po ogłoszeniu tzw. listy Macierewicza, a przed przyspieszonym głosowaniem nad odwołaniem premiera Olszewskiego, za: „Przerwana premiera”, wywiad Jerzego Kłosińskiego i Jana Strękowkiego z Janem Olszewskim, Warszawa 1992
To jest celowe działanie o charakterze politycznym (...). To dziwne, że dopiero po roku, jak przestałem być prezydentem, UOP przypomniał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta