Paryż da się lubić
W niedzielę Agnieszka Radwańska zagra o drugi w tym roku – i w całej karierze – awans do ćwierćfinału turnieju Wielkiego Szlema. Z Alize Cornet wygrała w trzeciej rundzie 6:4, 6:4
Kiedy przed meczem na korcie im. Suzanne Lenglen spiker przedstawiał Agnieszkę, na telebimie ukazało się zdjęcie jej siostry Urszuli. To zapewne ostatnia taka pomyłka w Paryżu. Nie ma lepszego sposobu, by dać się poznać gospodarzom, jak pokonać ich ulubieńca. Do Alize Cornet w tym kontekście pretensji nie można mieć żadnych. O rywalce przed meczem mówiła ciepło i z szacunkiem. Jak się okazuje, nie bez powodu.
Tak daleko jak Radwańska nie awansował we French Open nikt z Polaków od czasu Wojciecha Fibaka. Dla samej Agnieszki to dowód, że i Paryż da się lubić, bo po ubiegłorocznej porażce w pierwszej rundzie miała prawo w to wątpić. Ale początek meczu z Cornet nie wskazywał, że to my będziemy się cieszyć po ostatniej piłce. Ani się obejrzeliśmy, a już było 4:1 dla Francuzki po dwóch przełamaniach serwisu. Cornet zdobywała wiele punktów po uderzeniach z bekhendu wzdłuż linii, Polka była osowiała.
Kibice coraz liczniej przybywali z innych kortów, by wspierać blondynkę z Nicei, i właśnie wtedy Agnieszka zaczęła robić swoje. Nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. Nie było żadnego przełomowego momentu, spektakularnej wymiany. Polka powoli podcinała rywalce skrzydła. Cornet zaczęła się denerwować, choć tym razem oszczędziła nam długich rozmów z samą sobą, częstych podczas meczu drugiej rundy z Argentynką Giselą Dulko. Przegrała tego seta gładko, bez protestu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta