Dobre kino dotyka drażliwych spraw
Jej „33 sceny z życia” będą walczyć o Złote Lwy na rozpoczynającym się dzisiaj Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Reżyserka mówi o nowym pokoleniu w polskim kinie
Rz: Pani najnowszy film dostał nagrodę jury na festiwalu w Locarno, ma też zaproszenia na wiele innych imprez filmowych. Ale za granicą jest przyjmowany inaczej niż w Polsce, gdzie zapewne widzowie będą go odbierać jako opowieść autobiograficzną. Nie boi się pani pytań, które padną?
Małgorzata Szumowska: Nie. Nie jest tajemnicą, że ostatnio, w bardzo krótkim czasie, dużo przeżyłam. Śmierć rodziców, rozwód, narodziny dziecka. Poukładane życie wywróciło mi się do góry nogami. Reakcja moja i innych ludzi na te wydarzenia całkowicie mnie zaskoczyła i o tym chciałam opowiedzieć. Ale „33 sceny...” nie są filmem o mnie. To nie jest dokument. Autentyczna jest oś opowieści, postacie są wymyślone, zbudowane przez aktorów.
A jednak w Polsce film będzie odbierany jako ekshibicjonistyczny. Pani rodzice – Dorota Terakowska i Maciej Szumowski, byli znanymi ludźmi. Widzowie wiedzą, że to pani historia.
Robiąc „33 sceny...”, w ogóle o tym nie myślałam. Pracowałam z pasją, niemal w amoku. Dopiero teraz dogonił mnie kontekst całej tej sprawy i, prawdę mówiąc, nie zmienia to wiele w moim podejściu do tego filmu. Niech sobie ludzie mówią, co chcą, a ja i tak wiem, że moja intymność pozostaje tylko moja. W Polsce jest za dużo różnego rodzaju tabu. Artyści nie sięgają do własnych doświadczeń, bo uważają, że nie wypada. Bzdura....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta