By dzieci mówiły po polsku
Polacy mieszkający w Niemczech apelują do władz w Warszawie o pomoc. Za Odrą odebrano im dzieci. Oskarżają Jugendamt. Urząd pamiętający czasy Bismarcka
Kancelarie Prezydenta i Premiera otrzymały ostatnio wiele listów. Piszą Polacy, obywatele Belgii, Grecji, również sami Niemcy. Wszyscy skarżą się na niemiecki urząd ds. młodzieży, który po rozwodzie mieszanego małżeństwa nakazuje, by dziecko zostało przy rodzicu Niemcu, a podczas spotkań rozmawiało z nim wyłącznie po niemiecku.
– Jugendamt podejmuje polityczne decyzje. Polskie władze powinny działać, bo naciski dyplomatyczne mogą wiele pomóc. Tak było w przypadku USA. Tam podobny problem był dyskutowany na szczeblu prezydenta i MSZ – mówi „Rz” Rudolf von Bracken, niemiecki prawnik, który reprezentuje około dziesięciu Polaków.
Listy przywiózł do Warszawy Wojciech Leszek Pomorski, 38-letni Polak z Hamburga, założyciel Polskiego Stowarzyszenia Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z., który wypowiedział Jugendamtowi wojnę. – Dawid wygrał z Goliatem, my też wygramy – mówi.
Jeszcze sześć lat temu był szczęśliwym ojcem trzyletniej Iwony Polonii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta