Agencje – piractwo – demokracja
Ważne, by prawo zaczęło wreszcie umożliwiać wytwórcom informacji realną obronę przed informacyjnym piractwem – pisze Piotr Skwieciński, prezes Polskiej Agencji Prasowej
Banalne jest stwierdzenie, że cechą naszej cywilizacji jest powszechność dostępu do informacji. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że pewien sposób rozumienia tej powszechności może – paradoksalnie – zagrozić właśnie dostępności informacji.
W natłoku informacji wylewających się z mediów, a zwłaszcza z Internetu, łatwo bowiem zapomnieć, że nie biorą się one znikąd. Że ktoś je wytwarza. A ten ktoś to portale społecznościowe, media, a najczęściej agencja prasowa. W Polsce – PAP.
Wytworzenie informacji oczywiście kosztuje. Jest koszt bezpośredni – konkretnej depeszy agencyjnej. I znacznie większe koszty pośrednie – utrzymania struktury pozwalającej na ogarnięcie całej rzeczywistości publicznej. Czyli na zapewnienie klientowi agencji pewności, że agencja w jego imieniu całą tę rzeczywistość kontroluje. Że jej dziennikarz obecny jest przy każdym potencjalnie znaczącym wydarzeniu i że jeśli wydarzy się tam coś ważnego lub ciekawego, to na pewno klient zostanie o tym poinformowany.
Komercyjne wykorzystywanie produktu otrzymanego za darmo, a
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta