Platforma idzie tropem Giertycha
Jeśli minister Ewie Kopacz naprawdę zależy na zmniejszeniu liczby aborcji, a nie na spektakularnych pokazówkach, to niech postawi na antykoncepcję – pisze działaczka feministyczna Wanda Nowicka.
Minister Ewa Kopacz postanowiła wprowadzić rejestr ciąż w Polsce, który miał ułatwić walkę z nielegalną aborcją. Gdy usłyszała narastające protesty przeciw temu pomysłowi, natychmiast się z niego wycofała. Niepokój jednak pozostał. Po pierwsze dlatego, że nie można wykluczyć, iż przy kolejnej nadarzającej się okazji projekt rejestrowania kobiet w ciąży może wrócić. Po drugie dlatego, że przerażający jest sam fakt, że taki pomysł mógł się narodzić w głowach ministerialnych urzędników.
Pomysł z czasów Ceaucescu
Najbardziej zaniepokojenie budzić musi intencja ministerstwa: pod pozorem troski o kobietę i jej stan zdrowia pani minister chciała uszczelnić system kontroli nad kobietami, nad ich funkcjami i decyzjami reprodukcyjnymi. Za sprawą rejestru żadna ciąża nie umknęłaby uwagi stróżów prawa i musiałaby być donoszona. W przeciwnym przypadku do drzwi zapukałaby położna albo policjant, którym kobieta musiałaby się tłumaczyć, co się stało z ciążą. Wprowadzenie rejestru doprowadziłoby do pogłębienia i tak już poważnej dyskryminacji kobiet w Polsce, na którą od lat zwracają uwagę instytucje międzynarodowe.
Z ministerstwa dochodzą sprzeczne sygnały. Urzędnicy twierdzą, że chodzi głównie o lepszą opiekę nad ciężarnymi. Oznaczałoby to, że lepsza opieka nie byłaby standardem dostępnym dla wszystkich ciężarnych, mogłyby skorzystać z niej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta