Jeszcze Steinbach nie zginęła
Wśród niemieckich polityków nie ma dziś odważnych, którzy sprzeciwiliby się manipulacji z dziedzicznym wypędzeniem i politycznemu mutantowi – nieformalnej partii wysiedleńców BdV – pisze publicysta
Co Polacy mają przeciw tej kobiecie?” – zatytułował niemiecki „Bild” tekst opatrzony fotografią Eriki Steinbach. Ten wysokonakładowy tabloid wyjaśnił rodakom, że w oczach Polaków szefowa Związku Wpędzonych (BdV) uosabia „złych Niemców”. Czy Steinbach jest „wiecznie wczorajsza?” – zapytał „Bild” i odpowiedział dużymi literami „NEIN!”. Dlaczego? Bo była wypędzona w 1945 r. z Prus Zachodnich, a dziś „należy do Towarzystwa Niemiecko-Izraelskiego oraz stara się o pojednanie z Polską, Czechami i innymi krajami”.
Po takim dictum nie zostaje nic innego, jak dać na tacę za to, że mamy taką orędowniczkę dobrosąsiedzkich stosunków. Tyle że w Polsce, Czechach ani w Izraelu nikt się nie pali do dziękczynnych modłów.
Inny zegar
Przez media w RFN przetoczyła się niedawno dyskusja, czy rząd federalny powinien ugiąć się pod presją obcojęzycznych „nadwrażliwców”, którzy chcą utrącić kandydaturę Steinbach do rady muzeum niemieckiego exodusu. To się nazywa urabianie opinii: niemiecka prasa maluje szefową BdV jako gołębicę z gałązką oliwną w dziobie. Próżno szukać wyjaśnień, skąd się bierze jej zła sława poza granicami.
W programie telewizji ARD prominentni dyskutanci wywodzili niedawno z powagą, iż pewnie dlatego, że „jest dużą blondyną o silnym uścisku dłoni”, co „wywołuje u Polaków histeryczne reakcje”. Tylko nieliczni, jak przewodniczący Bundestagu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta