Futuryzm znów modny
Dwie wystawy, w Warszawie i Berlinie, pokazują rozmach oraz zakres wpływów pierwszego awangardowego ruchu
Uznali wojnę za twórczość, automobil za piękniejszy od Nike z Samotraki, hałas i pośpiech za źródła natchnienia; adorowali miejskie życie i nawoływali do spalenia muzeów. Nazwali się futurystami, odcinając się od minionych dokonań na kulturalnej niwie.
Od nich liczy się nowoczesność. Zrewolucjonizowali malarstwo, rzeźbę, teatr, muzykę i literaturę; na futurystach wzorowali się dadaiści, puryści, konstruktywiści, surrealiści; ich wpływy obejmowały sztukę „czystą” i użytkową. No i sami w sobie byli malowniczymi postaciami, uprawiali autopromocję na pograniczu skandalu i ulicznego spektaklu.
W tym roku świat obchodzi stulecie ruchu zainaugurowanego publikacją manifestu futuryzmu w paryskim „Le Figaro” (20 lutego 1909 roku).
Pod wezwaniem poety
Rangę futurystycznego przewrotu uświadamiają dwa równocześnie otwarte pokazy – w warszawskim CSW i berlińskiej galerii Martin-Gropius-Bau. Eksponaty do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta