Nowy trener, nowa drużyna, piłkarze słabi po staremu
Czechy – Polska 2:0. Nasza reprezentacja pożegnała się nie tylko z mundialem, ale i z marzeniami o szybkim wstaniu z kolan
Można zmienić trenera, sposób przygotowań i atmosferę wokół drużyny, ale nowych piłkarzy, którzy byliby w stanie grać lepiej od tych, którzy wcześniej tak bardzo zawiedli, nie wyciągnie się z kapelusza.
Stefan Majewski podjął się misji niemożliwej do wykonania, zaryzykował, zbudował autorską drużynę i przegrał. Reprezentacja Polski nie walczyła już o mundial, bo ten zdążył przegrać jeszcze Leo Beenhakker, jego następca miał jednak spowodować, że kończylibyśmy te eliminacje z podniesionymi głowami. Za mało było jednak czasu, a presja za duża.
Na jedną kartę
Majewskiego krytykowano jeszcze przed pierwszym meczem, a on postawił wszystko na jedną kartę. Na takie zestawienie obrony nie zdecydowałby się pewnie żaden inny trener.
Przy obu golach, które reprezentacja Polski straciła w Pradze, zawinił Piotr Polczak, piłkarz słabej nawet w naszej lidze Cracovii. Na prawej stronie obrony Jakuba Rzeźniczaka rywale mijali bez większego wysiłku. Kiedy Czesi dawali mu trochę spokoju, sprawdzali, czy chociaż trochę lepszy jest Seweryn Gancarczyk. Nie był.
Z numerem dziesięć w reprezentacji Czech grał Tomas Rosicky, który wraca do wielkiej piłki po blisko dwóch latach przerwy na wizyty w gabinetach lekarzy. Mówią tu na niego „mały Mozart”, bo co dotknie piłkę, to jakby tworzył muzykę.
Numer dziesięć w reprezentacji Polski to Maciej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta