Pokazuję przemoc, bo się jej boję
Spotkałam się z nim w Cannes w maju, w eleganckim hotelu Carlton. Pokazywał „Białą wstążkę” w ostatnim dniu festiwalu, ale na Croisette od początku imprezy mówiło się, że ten film będzie głównym pretendentem do Złotej Palmy. Takie plotki rzadko się sprawdzają. Tym razem okazały się prawdziwe
Michael Haneke ma 67 lat. Wysoki, bardzo szczupły, w czarnym garniturze i czarnej koszuli, w okularach w cienkiej, drucianej oprawie. Siwa broda, siwe włosy opadające po dwóch stronach czoła, uważne spojrzenie. Rzadko się uśmiecha i wytwarza wokół siebie pewien dystans. Nie ma w nim nic z jowialnego gawędziarza, w czasie rozmowy jest skupiony i precyzyjny.
– Nie czuję się mentorem czy moralistą, jak czasem sugerują dziennikarze – mówi. – Jestem wrośnięty w cywilizację europejską, więc opowiadam w swoich filmach o problemach społeczeństw wysoko rozwiniętych. Nie próbuję diagnozować bolączek Trzeciego Świata, bo patrzyłbym na nie z zewnątrz, jak badacz. Takie spojrzenie zostawiam socjologom.
W swoich filmach: „Benny’s Video”, „71 fragmentów” czy „Funny Games”, „Kod nieznany”, „Pianistka”, „Ukryte”, stale powraca do tego samego tematu – agresji i przemocy narastających w zachodnich społeczeństwie. – Nie mam obsesji na punkcie gwałtu, to świat ją ma – mówi. – Pokazuję przemoc na ekranie, bo się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
