Można stracić pieniądze, ale nie rozum
Z Joanną Chmielewską, pisarką, rozmawia Maja Narbutt
RZ: „Liczę na to, że wszystkie kasyna uczynią mnie honorowym gościem, ze wstępem gratis i wolnym drinkiem, co ich z pewnością nie zrujnuje, bo koniaku i szampana nie lubię, a więcej niż pół litra bardzo mi szkodzi”. Tak napisała pani we wstępie do książki poświęconej hazardowi. I co, ma pani tę wejściówkę?
Oczywiście. Jako stały klient, który nigdy nic nieodpowiedniego nie zrobił i zachowuje się przyzwoicie.
Rozumiem, że dotyczy to kasyn polskich. Ale gra pani też w zagranicznych.
Jak się gdzieś często bywa, to nie trzeba legitymować się paszportem, ma się kartę wstępu. No i dostaję żeton do toalety dla inwalidów i osób starszych, która znajduje się na tym samym poziomie co kasyno.
Aferze hazardowej towarzyszy również aura pewnej moralnej nagany, a może nawet potępienia wobec zjawiska hazardu. Politycy chcą, by automatów było znacznie mniej. Troszczą się o nieszczęsnych ludzi, którzy lekkomyślnie tracą pieniądze.
Automaty są szkodliwe? A co, czy ten, co stoi przy automacie, zapada na grypę? A może dostaje osteoporozy? Zajęty jest tak bardzo, że nawet alkoholu się specjalnie nie napije, co najwyżej jakieś piwo. Nie ma przymusu gry. Nie można traktować ludzi jak niemowlęta, które nie wiedzą jeszcze, co im szkodzi, a co nie. Uważam, że za tą całą nagonką na hazard stoją jakieś wściekłe żony....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
