Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

To nie ja skreśliłem Kisielowi

13 lutego 2010 | Plus Minus | Roman Graczyk
Stefan Kisielewski, 1988 r. (fot: Anna Pietuszko)
źródło: Rzeczpospolita
Stefan Kisielewski, 1988 r. (fot: Anna Pietuszko)

Splot okoliczności sprawił, że od 20 lat wskazuje się na mnie jako na głównego (a nawet jedynego) winowajcę rozstania Stefana Kisielewskiego z „Tygodnikiem Powszechnym”. Czas to zmienić

Dwadzieścia lat temu Stefan Kisielewski, ikona „Tygodnika Powszechnego”, rozpoczął stałą współpracę z tygodnikiem „Wprost”. Oznaczało to zaś zerwanie z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Miałem w tym zerwaniu pewien udział, ale skromny i do pewnego stopnia przypadkowy. Z całą pewnością nie było tak, że gdyby nie moja osoba, to Kisiel po 1989 r. dalej by pisał dla „Tygodnika”. Tymczasem splot okoliczności sprawił, że już wtedy rozstanie Kisiela z „TP” zaczęto łączyć z moją osobą, a nawet wskazywać na mnie jako na głównego (a nawet jedynego) winowajcę tej historii.

Ów splot przypadkowych okoliczności pozwalał wtedy myśleć, że byłem zamieszany w tę historię. Trudno. Lecz później zaczęły działać dwa czynniki, bynajmniej nieprzypadkowe. One to sprawiły, że moja rola w odejściu Kisiela z latami rosła. Efekt jest taki, że jeśli dziś wpiszecie państwo w wyszukiwarkę Google słowa: „Kisielewski” i „Graczyk”, otrzymacie pewną liczbę odpowiedzi, które zaprowadzą was na strony, gdzie ludzie złej wiary albo/i małej wiedzy będą wam klarować, że to niejaki Roman Graczyk cenzurował felietony Kisiela w „Tygodniku Powszechnym”, czym doprowadził go do odejścia z „TP”.

Z jednej strony w czasach, gdy moje nazwisko jako publicysty „Gazety Wyborczej” działało na krewkich prawicowych publicystów jak płachta na byka, było im wygodnie piętnować lewicowca z „Gazety” jako tego, który brutalnie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8548

Spis treści
Zamów abonament