Kryminał poszukuje bohatera
Powieść kryminalna to gatunek najprostszy z możliwych. Potrzebne są tylko trup, detektyw i śledztwo. Prawda, że proste? Może nawet zbyt proste. Nikt dziś nie chce już pisać takich kryminałów. Kłopot w tym, że inne nie istnieją
Bez zbrodni i dochodzenia do prawdy o niej nie ma intrygi kryminalnej ani suspensu. Tego zmienić się nie da. Można jednak próbować zaskakiwać czytelnika na inne sposoby i wielu współczesnym autorom się to udaje. Wystarczy wymienić nazwiska Dana Browna i Stiega Larssona, dwóch największych bodaj odkryć ostatniej dekady, by się przekonać, że pogłoski o śmierci kryminału były przedwczesne. Oczywiście, ranga tych pisarzy jest zupełnie inna. Szwedzka trylogia „Millennium” to zjawisko wyjątkowe, które ze względu na swój poziom i nowatorstwo wejdzie do historii literatury popularnej. „Kod Leonarda da Vinci” i inne książki o przygodach profesora Langdona, w tym wydany właśnie „Zaginiony symbol”, to nie są teksty wybitne. Ale jedno powieści Browna i Larssona łączy. Odniosły gigantyczny sukces i okazały się kolejną udaną próbą odnowienia kryminalnej konwencji.
Herkulesom dziękujemy
Zresztą pytanie brzmi: czy jakaś konwencja jeszcze w ogóle istnieje? Czy raczej należałoby mówić o wielu konwencjach, z których każda znajduje licznych wielbicieli (nie bez udziału Hollywood nieustannie szukającego ciekawych fabuł do ekranizacji). Mamy zatem thrillery (Brown), kryminał retro (Akunin i nasz Krajewski), kryminał społeczny (Mankell i inni autorzy szwedzcy) itp., itd. Klasycznych kryminałów, które kojarzą nam się z nazwiskami Conan Doyle’a, Agathy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta