Pech Armstronga
Lance Armstrong, który na niedzielnym etapie w Alpach kilkakrotnie leżał w kraksach i przyjechał na metę 11.45 minut po zwycięzcy Andym Schlecku, przyznaje, że stracił szanse na zwycięstwo.
Tegoroczny Tour de France miał być ostatnim dla siedmiokrotnego zwycięzcy tej imprezy. – Ten Tour już się dla mnie skończył, ale pozostanę w peletonie, spróbuję wygrać jakiś etap, pomóc drużynie – zapowiedział 38-letni Amerykanin.
– Lance miał dziś więcej pecha niż we wszystkich siedmiu swoich zwycięskich wyścigach – skomentował Frankie Andreu, były kolega Armstronga z ekipy, a dziś komentator telewizyjny.
Poniedziałek był dniem odpoczynku w wyścigu. Dziś kolejny alpejski etap z Morzine-Avoriaz do Saint-Jean-de-Maurienne (204,5 km). Liderem jest mistrz świata Cadel Evans z Australii.