Włoskie szlagiery, wampiry i sum
Małe miejscowości prześcigają się w wymyślaniu festiwali, które mogłyby dać im rozgłos i zarobek na turystach
Anna Matusik z Kędzierzyna-Koźla jest wielbicielką festiwali historycznych. W ciągu roku odwiedza ich nawet dziesięć. Czasem sama przywdziewa historyczny strój. – Lubię się oderwać od współczesności – tłumaczy „Rz”.
Poza dużymi imprezami, jak inscenizacja bitwy pod Grunwaldem, odbywa się wiele innych, w mniej znanych miejscowościach. – Sezon zaczyna się już w maju i trwa jeszcze we wrześniu, ale wakacje to wysyp imprez – mówi Matusik. W sierpniu zaplanowała udział w trzech. – Spędzenie weekendu w ten sposób jest o wiele przyjemniejsze niż siedzenie w mieście – podkreśla.
Festiwalowych wędrowców jest znacznie więcej. Z myślą o nich samorządy prześcigają się w organizowaniu wakacyjnych imprez.
Polskie San Remo
Drupi, Toto Cotugno, Al Bano i Romina Power. Zapomniani? Nie w Wyrzysku. Co roku do liczącego 6 tys. mieszkańców miasteczka w Wielkopolsce zjeżdżają setki fanów i wykonawców włoskiej piosenki. Wszystko za sprawą festiwalu La Scarpa Italiana.– Dlaczego piosenka włoska? Bo my, Polacy, mamy do Włochów dużo sentymentu. Wśród nich mieszkał nasz papież, a Wyrzysk ma partnerską gminę na północy Toskanii – tłumaczy Czesław Pająk, dyrektor ośrodka kultury. – Te piosenki są melodyjne, wpadają w ucho. W sam raz na wakacje.
W konkursowej części festiwalu występują amatorzy marzący o karierze. W drugiej gwiazdy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta