Seks w starych dekoracjach
Najnowszy film Carlosa Saury to wyprana z emocji opowieść o namiętności. Nadmiar ambicji zgubił reżysera. „Ja, Don Giovanni” od dziś na ekranach
Don Giovanni zwany też Don Juanem to, jak wiadomo, najsłynniejszy uwodziciel. Żadnej kobiecie nie przepuścił. W operze Mozarta służący Leporello wylicza, ile pań padło jego łupem: 640 we Włoszech, 231 w Niemczech, 1003 w Hiszpanii... Jeśli zsumujemy, okaże się, że było ich 2065. Wielu dzisiejszych mężczyzn chciałoby mieć tak bogate życie erotyczne.
W tytule filmu Carlosa Saury przy imieniu uwodziciela pojawia się wszakże zaimek: ja. Pytanie zatem: ja, czyli kto? Kandydatów jest kilku. Pierwszy to Giacomo Casanova, XVII-wieczny wenecki kochanek znany z podbojów w całej Europie. Nie jest wszakże pierwowzorem literacko-operowego Don Juana, opowieści o nim powstawały już 100 lat wcześniej.
Poeta i kompozytor
Drugi to Lorenzo da Ponte, postać nie mniej barwna niż sam Casanova, wenecjanin z rodziny ochrzczonych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta