Sorry, ale to jest wojna
Myślano, że Jacek Rostowski jako minister finansów będzie tylko ekspertem. A on stał się pierwszoplanową, wchodzącą ostro w polityczną walkę, postacią w rządzie Donalda Tuska
Z manierami bywalca brytyjskich salonów umie brutalnie przeczołgać przeciwnika. Po politykach PiS jeździ jak po łysej kobyle. Publicznie mówi, że są groźni. Ale prywatnie niektórych z nich lubi. Kiedyś z trybuny sejmowej atakował śp. Aleksandrę Natalli-Świat, która nie pozostawała mu dłużna. Ścierali się bardzo ostro. Potem Rostowski podszedł do Joanny Kluzik-Rostowskiej i szepnął: „Joasia, pogratuluj Oli. Była naprawdę świetna!”.
Minister finansów Jacek (Jan Vincent) Rostowski, całe życie ekspert, doradca, kibic polityki, raczej stojący z boku, nagle trafił do jej środka. I kiedy większość spodziewała się ujrzeć spokojnego, zdystansowanego reformatora, ujrzała pełnego politycznego temperamentu fightera, który z werwą tłumaczy, że zmiany – owszem, są konieczne, ale trzeba dokonywać ich powoli. Bo ważny jest cel polityczny, który pozwoli za jakiś czas zrealizować reformy. Wolniej, ale bardziej konsekwentnie i skutecznie.
– Tracimy bardzo ważny czas – krytykuje go wielu kolegów ekonomistów.
– Nie jesteśmy dziś w żadnym dramatycznym momencie dziejowym – odpowiada Rostowski.
Szybko okazał się jedną z najsilniejszych osobowości rządu PO – PSL. Jest jedną z kilku osób, których Donald Tusk naprawdę słucha. Zaprasza go na spotkania w bardzo wąskim gronie, kiedy planuje działania rządu. Obaj bardzo się szanują i doceniają. Choć opozycja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta