Urodzona do roweru
O takich jak ona mówią: skazana na wygrywanie. Maja Włoszczowska, mistrzyni świata w kolarstwie górskim, będzie na olimpiadzie w Londynie jedną z głównych kandydatek do złotego medalu
Artystka w jeździe po górskich wertepach jest matematyczką z wykształcenia, która potrafi dowcipnie odpowiedzieć na pytanie i sama je zadać, gdy zajdzie taka potrzeba. Olimpijskie srebro zdobyła w przedostatnim dniu igrzysk w Pekinie, dwa lata temu. Wtedy pojawiły się pierwsze wywiady w kolorowych pismach, ale świat celebrytów jej nie porwał, nigdy nie uczestniczyła w żadnym skandalu.
Przed kilkoma dniami wylądowała na Okęciu ze złotym medalem mistrzostw świata wywalczonym w kanadyjskim Mont Sainte Anne. – Strasznie bolą mnie nogi. Od wyścigu upłynęło już sporo czasu, a ja wciąż nie mogę chodzić po schodach – skarżyła się. Mówiła też o bólu i łzach szczęścia, nie tylko swoich.
250 watów w nogach
Ma 27 lat, 170 cm wzrostu, waży 53 kg i aż nie chce się wierzyć, że w walce o medale jest tak skuteczna. – To dziewczyna urodzona do roweru – mówi Andrzej Piątek, trener i dyrektor sportowy grupy CCC Polkowice, w której ścigają się najlepsze w kraju specjalistki kolarstwa górskiego, w tym Włoszczowska.
Przed wylotem do Kanady Piątek oświadczył, że będzie złoto. Nie bał się takich deklaracji, bo wiedział, jak przygotowana jest jego zawodniczka. – Jeśli podczas treningów jest w stanie wygenerować przez dłuższy czas moc 250 watów, to jedzie po tytuł. Rowery z miernikami mocy pokazują to czarno na białym. I ona potrafiła tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta