Kaseta znowu w cenie
Magnetofonowe kasety (MC) powracają. Za polski rap trzeba zapłacić 40 zł. Ukazują się alternatywne premiery
Stoisko z nowymi nagraniami szokowało na katowickim Off Festival. Kiedy opadło zdziwienie, fani zaczęli kupować kasety.
– Nie dziwię się: kaseta od czwartej klasy podstawówki do końca liceum była dla mnie i mojego pokolenia najważniejszym nośnikiem muzyki – mówi Artur Rojek (1972).
– Podczas Off Festivalu Wojciech „Lala” Kuderski, perkusista Myslovitz, zaprosił mnie do komisu, gdzie było mnóstwo kaset – opowiada Paweł Jóźwicki, producent, współtwórca płyt Ani Dąbrowskiej. – Kiedy mój brat kupił oldschoolową 20-letnią hondę z odtwarzaczem magnetofonowym, chciał, żebym przegrał mu płyty. Uznaliśmy, że łatwiej będzie kupić nagrania w Internecie. Ceny w Polsce są jeszcze niskie, ale za granicą szybują wysoko.
„Antologia” Beatlesów kosztuje 30 dolarów, czyste kasety z przełomu lat 80. i 90. – 22,5 funtów. Na niemieckim e-Bay za „Die Story” Udo Jürgensa trzeba zapłacić 23 euro.
U nas przeboje discopolowego zespołu Boys kosztują 40 zł, Pei – 30 zł. Za „Trzyha” Warszafskiego Deszczu sprzedawcy żądają 45 zł.
Lepsza od mp3
Wiarę w rynkową pozycję kasety stracił nawet Phillips,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta