Szajka oszustów naciągała proboszczów
Dwóch mężczyzn, podając się za urzędników, wyłudzało pieniądze od księży. Prokuratura podejrzewa, że mogli oszukać nawet 100 proboszczów nie tylko na Mazowszu, ale w całym kraju.
W książce telefonicznej oszuści wyszukiwali adresy parafii, dzwonili i sprawdzali, czy jest proboszcz. Wcześniej ustalali, jak się nazywa. Gdy ksiądz wyjechał, przyjeżdżali na miejsce i rozmawiali z gosposią. – Podawali się za pracowników Urzędu Marszałkowskiego lub starostwa. Twierdzili, że parafia zalega z jakimiś opłatami. Utrzymywali, że urząd właśnie zaczyna naliczać kary – wyjaśnia Dorota Wyszyńska, zastępca szefa prokuratury rejonowej w Żyrardowie.
Oszuści aranżowali pomiędzy sobą rozmowę, z której wynikało, że wszystko jest ustalone z proboszczem.
– Jeden z nich wykonywał nawet fikcyjny telefon do księdza. Zdezorientowana gosposia dawała żądaną kwotę – dodaje Tadeusz Kaczmarek z mazowieckiej policji.
Policjanci zatrzymali dwóch oszustów 22- i 31-latka. Na razie wiadomo, że ukradli oni po ok. 1,5 tys. zł z parafii w Wiskitkach i w Przasnyszu. Śledczy przypuszczają jednak, że mogą mieć na koncie nawet 100 takich przestępstw na Mazowszu i w sąsiednich województwach.