Siła i spokój
Justyna Kowalczyk wygrywa drugi raz z rzędu i przechodzi do historii, bo nikt tego wcześniej nie dokonał
Podobnie jak w ubiegłym roku, po minięciu mety skurczyła się w sobie i padła na śnieg. Ale tym razem nie była tak potwornie zmęczona, goniące ją rywalki zostały daleko. – Po prostu chciałam się trochę ochłodzić – powie potem z uśmiechem.
Ten bieg, a właściwie czołganie, jak mówi o wspinaczce pod Alpe Cermis trener Aleksander Wierietielny, praktycznie był rozstrzygnięty już na starcie. Polka miała zdecydowaną przewagę. Włoszki Marianna Longa i Arianna Follis traciły do niej odpowiednio: 2.08,3 i 2.33,0 min. Czwarta w klasyfikacji po sobotnim, ósmym etapie Słowenka Petra Majdić musiałaby odrobić 3.08,4 min., a Szwedka Charlotte Kalla aż 3.39,9 min.
Maszyna do szycia
Justyna Kowalczyk mówi, że nigdy nie polubi tej trasy. Owszem, odpowiadają jej ciężkie podbiegi, ale na każdej, nawet najcięższej trasie później jest zjazd i chwila wytchnienia. – Tu kierunek obowiązujący powinien być tylko jeden: w dół! Ale jest odwrotnie i raz na rok kilkadziesiąt wariatek pcha się pod tę górę, choć wydaje się, że nie da rady tego zrobić na nartach – powtarza w wywiadach.
Tym razem miała komfortową sytuację, o czym w dużej mierze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta