Justyna Kowalczyk: byłam uciekającym zającem
Z ośmiu biegów w Tour de Ski Polka najwyżej ocenia prolog w Oberhofie i sobotnie zwycięstwo na 10 km stylem klasycznym.
Rz: Od kiedy była pani pewna, że już nikt pani nie dogoni?
Justyna Kowalczyk: na niespełna kilometr przed metą. Wiedziałam, jaką stratę ma Johaug, nie mogła na tym odcinku jej odrobić.
A wcześniej były nerwy?
W połowie góry poczułam się zbyt pewnie i trochę się na tym przejechałam. Podczas takiej wspinaczki konieczna jest maksymalna koncentracja, inaczej zaczynają się kłopoty.
Pani przewaga przed ostatnim etapem była jednak ogromna...
Zawsze powtarzam, że to jest sport i nieprzewidywalne rzeczy mogą się zdarzyć. Chciałam więc szybko wystartować i dopiero w połowie podbiegu nieco odpuścić, by nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta