Nauka w stylu pop
Na przykładzie „reformy” szkolnictwa wyższego widać jak na dłoni schemat fasadowego działania, tak charakterystycznego dla tego rządu i tego prezydenta – pisze wykładowca
Określana w mediach jako rewolucyjna reforma szkolnictwa wyższego i związanych z nią reguł uzyskiwania stopni naukowych jest mocno przereklamowana oraz wtórna. Ośmioletni czas na uzyskanie awansu naukowego (doktorat lub habilitacja) istnieje od dawna i jest dość restrykcyjnie przestrzegany. Stanowi też podstawę podejmowania decyzji o zwolnieniu słabo rokującego uczonego. Ograniczanie liczby miejsc pracy nauczycieli także istnieje i ma pełne zastosowanie w praktyce. Można by tak długo. Gdzie zatem leży innowacja? O rewolucji nie wspomnę.
Ograniczenie dostępu do wiedzy
Zapis o ograniczeniu liczby miejsc pracy jest dla mnie mocno kontrowersyjny. Stanowi bowiem zastosowany bez dochowania warunków fair play oręż w otwartej walce z uczelniami prywatnymi. A jednocześnie przyczynia się do dalszego obniżenia ich poziomu. Nie myślę tu o przypadkach ewidentnych, gdy pracownik naukowy publicznej uczelni wzmacnia swoim tytułem i wiedzą uczelnię konkurencyjną. W każdym innym przypadku dochodzi do upowszechniania wiedzy na najwyższym poziomie naukowym (zakładając, że tytuł profesora taką wiedzę gwarantuje), pożądaną w każdej szkole wyższej.
Ograniczenie zatrudnienia profesorów to ograniczenie dostępu do wiedzy. A już używanie argumentu o wydajności pracy wykładowcy może najwyżej śmieszyć. Wiedzą o tym naukowcy, którzy dla zyskania „luzu czasowego” świadomie planują zajęcia w jednym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta