Żaden poważny błąd nam się nie zdarzył
Szkoda, że media podczas spotkania Trójkąta Weimarskiego zauważyły tylko parasol
Rz: To prawda, że w pałacu hierarchię wyznaczają gabinety? Pan zajmuje najbliższy prezydenckiego. W czasach Aleksandra Kwaśniewskiego o Marku Ungierze, który tu siedział, mówiło się „wiceprezydent”.
Jacek Michałowski: W Polsce nie ma wiceprezydenta. Jestem natomiast szefem prezydenckiej administracji, a zarazem odpowiadam za kalendarz głowy państwa. Dlatego siedzę w gabinecie najbliższym prezydenckiego. Politycy i dziennikarze tak się nawzajem podkręcają i ekscytują, że często nie zauważają istnienia jeszcze jednej kategorii ludzi, którzy nie mają ambicji sprawowania władzy. To taka pogardzana kasta, czyli urzędnicy, co w moim rozumieniu oznacza „służący państwu”. Politykami mogą być ministrowie rządu, doradcy prezydenta… A ja absolutnie nie czuję się politykiem, a jedynie, a właściwie aż, prezydenckim urzędnikiem. Zawsze walczyłem, by starannie oddzielać sferę polityczną od urzędniczej.
Mam kłopot z osobami, które np. będąc radnymi z ugrupowania, które zwalcza prezydenta, pozostają w kancelarii
Między ministrami prezydenta toczą się już wojny o wpływy.
Ja ich nie zauważyłem. Na co dzień obserwuję za to wspólną pracę. W gronie ministrów i doradców podzieliliśmy się nią tak, by działać jako zespół, który się wzajemnie uzupełnia, a nie zbiorowisko niezależnych elektronów, z których...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta