Niełatwo mnie rozbawić
Z Janem Kobuszewskim rozmawia Małgorzata Piwowar
Rz: „Rozmowy przy wycinaniu lasu" miały premierę w połowie lat 70. i nadal są grane. Na czym polega ich aktualność?
Jan Kobuszewski: To zasługa autora, Staszka Tyma, bystrego rejestratora rzeczywistości, potrafiącego przenieść swoje spostrzeżenia na papier. Okazał się na tyle mądrym twórcą, że cenzura nie mogła się do niczego przyczepić. Była wręcz pomocna, bo zmuszała autorów do wytężonej pracy i ukrywania sensów. Dziś można powiedzieć wszystko, także po chamsku. Wtedy trzeba było szukać kamuflażu i to było twórcze. Ludzie wiedzieli z czego się śmieją i dlaczego się bawią. Poza tym w tym tekście i w spektaklu jest mało polityki, za to wiele interesujących obserwacji obyczajowych. Dlatego utwór się nie starzeje. To cecha najlepszych dramatopisarzy, takich jakSzekspir czy Fredro – ich teksty też nie straciły na wartości.
Z pozoru to banalna, choć zabawna opowiastka o kilku facetach, którzy siedzą w lesie i czekają na nie wiadomo co...
Raczej mądra komedia, a takie zawsze coś ważnego ze sobą niosą. Poza tym trzeba pamiętać, że komedia to gatunek dramatu.
Grał pan w tej sztuce dwukrotnie w odstępie 15 lat – w 1984 i 1999 roku. Czy zmieniła się interpretacja?
Nie. Grałem tę samą rolę, Siekierowego, i on pozostał tak samo pomyślaną postacią jak i całe przedstawienie. Obydwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta