Rodzinne domy w odstawkę
Nie mamy obiecanych mieszkań, pracujemy 24 godziny na dobę, wsparcie z miasta nikłe – żalą się pracownicy rodzinnych domów dziecka. Urzędnicy przyznają im rację i wycofują się po kilku latach z promowania tej formy opieki.
System prowadzenia przez miasto rodzinnych domów jest zły. Dlaczego? Bo my, odpowiedzialni za to urzędnicy, nie przygotowujemy prowadzącym odpowiednich warunków do pracy – przyznaje jeden z urzędników.
Papierkowa katorga
Zamiast opiekować się dziećmi, rodziny toną w biurokracji: wypełniają całą masę dokumentów, muszą pisać sprawozdania do miejskich organizacji pomocy, wypełniać druki do ZUS, wyliczać dla miejskich księgowych wydatki. Chodzić na zebrania i spotkania. – Taki system wymusza na nich także uległość przed naszymi inspektorami – zdradza inny z miejskich urzędników. Anonimowo, bo nie chce stracić pracy.
Także Sylwester Soćko z towarzystwa Nasz Dom prowadzący Ośrodek Wsparcia Rodzinnej Opieki Zastępczej Port przyznaje, że rodzinne domy dziecka to nietrafiona instytucja. Nie jest ich entuzjastą.
– Są za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta