Wielki ścisk za plecami mistrza
Wisła przegrała z Legią 0:2. Lech niemal bez szans na puchary, Cracovia znowu bliżej spadku
W Warszawie otwarto ostatnią trybunę nowego stadionu Legii. Jest piękna, ekskluzywna, syta i pachnąca. Wręcz sterylna. Na inaugurację gospodarzom przyszło przywitać nowego mistrza Polski Wisłę Kraków. Trener Robert Maaskant zapowiadał, że pokaże w Warszawie, jak gra najlepsza w Polsce drużyna, obrońca Legii Jakub Wawrzyniak odpowiadał mu, że wspólnie z kolegami postara się przywitać mistrza po swojemu.
Po meczu Maaskant był wściekły, stwierdził, że dla niego pierwsze 20 minut spotkania nie istniało, bo wyglądało tak, jakby jego drużyna nie dojechała do Warszawy. – Dałem swoim piłkarzom kilka dni wolnego, ale myślałem, że tak prestiżowe spotkanie będzie dla nich wystarczającą mobilizacją – mówił.
Trybuna absurdu
Wisła nie była zmobilizowana ani skoncentrowana. Pierwszego gola straciła po rzucie karnym, kiedy Sergei Pareiko przewrócił w polu karnym Miroslava Radovicia i zobaczył czerwoną kartkę. Drugiego gola w doliczonym czasie gry drugiej połowy strzelił Sebastian Szałachowski.
Zwycięstwo miało słodko-gorzki smak. Daje jeszcze nadzieję na wicemistrzostwo, pokazuje, że Legii od mistrza Polski nie dzieli przepaść, a jednocześnie uświadamia, że w tym sezonie to nie Wisła wszystkich zdeklasowała, ale raczej nikt nie umiał dotrzymać jej kroku. Mecz w Warszawie pokazał też słabość nowego mistrza. Trudno wierzyć Maaskantowi, że chcąc walczyć o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta