Kilometry nie przeszkadzają w wykonywaniu obowiązków służbowych
Pracodawca nie powinien sugerować się dystansem, jaki dzieli dom potencjalnego pracownika od siedziby firmy. Jeśli kandydat wie, gdzie ma pracować i godzi się na to, to nie można go dyskryminować ze względu na miejsce zamieszkania
Przy rekrutacji kandydat przedstawia potencjalnemu pracodawcy dokumenty, za pomocą których jak najkorzystniej się zaprezentuje i weźmie udział w kolejnym etapie procedury. W życiorysie i liście motywacyjnym wskazuje zdobyte wykształcenie, posiadane doświadczenie i oferowane umiejętności, które predysponują do zajmowania danego stanowiska, ale również inne dane.
Będzie to także data i miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania i zameldowania, numer telefonu i adres e-mailowy. Przyszły pracodawca dokładnie widzi więc nie tylko ścieżkę zawodową ubiegającego się o posadę, ale również jego drogę życiową, w tym przede wszystkim pochodzenie.
Ta wiedza może mieć znaczenie przy późniejszym wyborze. Wygodniej przecież mieć pracownika, który mieszkałby w tym samym mieście czy miejscowości co siedziba firmy lub by dzieliła go od niej niewielka odległość. Dzięki temu można liczyć na jego punktualność, dyspozycyjność i terminowość.
Pochodzenie trochę znaczy
Nie da się ukryć, że dojeżdżający podwładny może spóźniać się do firmy, niechętnie wykonywać zadania w godzinach nadliczbowych czy mieć utrudniony kontakt po opuszczeniu zakładu. Prawdopodobnie też będzie bardziej zmęczony wielogodzinną podróżą i obniży się jego efektywność.
Przykład
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta