Jaka brzydka katastrofa!
Środowisko „Krytyki Politycznej”, które miało być intelektualną kuźnią lewicowej myśli, zapraszając na 11 listopada niemieckich chuliganów, zniweczyło część swego dorobku – uważa publicysta
W jednym miejscu Warszawy odbył się Marsz Niepodległości. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym działacze ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, mniej lub bardziej zorganizowane grupy kibiców, rozmaite środowiska patriotyczne i katolickie, takie jak Solidarni 2010 i aktywni czytelnicy „Gazety Polskiej", kombatanci AK i NSZ, piłsudczycy, sympatycy Nowej Prawicy i młodzieżowych organizacji konserwatywno-liberalnych oraz rzesza zwykłych warszawiaków, pragnących w tradycyjny sposób zamanifestować swą dumę z niepodległości, przeszło po nabożeństwie w kościele Świętej Barbary od placu Konstytucji poprzez Waryńskiego, Spacerową i Belwederską, pod gmachami rządowymi, aż do placu Na Rozdrożu.
Dwugodzinny przemarsz, na całej trasie praktycznie niezabezpieczany przez policję, odbył się we wzorowym porządku i spokoju, w godnym święta nastroju. Śpiewano, skandowano hasła, niesiono transparenty.
W innym miejscu Warszawy kilka tysięcy sympatyków lewicy zebrało się, aby zaproponować swój alternatywny sposób obchodzenia Dnia Niepodległości – oderwany od historii i symboli patriotyczno-narodowych, w formie beztroskiego festynu, akcentującego „kolorowość" i wielokulturowość postulowaną dla Polski przez lewicowe autorytety jako „europejską normalność". Swój wiec, reklamowany przez życzliwych lewicy intelektualistów i celebrytów, nazwali oni „Kolorowa Niepodległa"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta