Co robić z krzyżem w Sejmie
To, co można byłoby osiągnąć, usuwając krzyż z sali obrad, jest mniej warte niż straty, jakie czynność ta mogłaby wywołać – uważa profesor prawa z Uniwersytetu Warszawskiego
Kwestia obecności krzyża w sali obrad sejmowych od dawna budzi kontrowersje. Obecnie jednak w wyniku żądań klubu poselskiego Janusza Palikota stała się wyjątkowo gorąca. Jak donosi prasa, marszałek Sejmu Ewa Kopacz zamówiła w Biurze Analiz Sejmowych opinię w tej sprawie Choć nie jestem adresatem tego zamówienia, chciałbym dorzucić tu swoje dwa grosze.
Jak wiadomo, krzyż nad jednym z wejść do sali obrad plenarnych został, bez publicznej zapowiedzi, umieszczony w nocy przez dwóch posłów, którzy, o ile wiem, nie pytali o zgodę ani marszałka Sejmu, ani Konwentu Seniorów, ani tym bardziej całej izby. Można więc powiedzieć, że działali z zaskoczenia i postawili Sejm i opinię publiczną przed faktem dokonanym. Stało się to przed kilkunastu już laty, więc sam upływ czasu złagodził wobec niego zarzuty natury prawno-regulaminowej.
Za i przeciw
Z krzyżem jest więc teraz tak, że nie idzie o to, czy go wieszać, ale czy go usunąć. Usuwanie zaś bardzo łatwo przedstawić jako czyn wrogi Kościołowi, religii katolickiej i jej najważniejszemu symbolowi. Postulat usunięcia krzyża można uznać za walkę z krzyżem, i to nie tylko tym konkretnym – sejmowym, ale też krzyżem w ogóle, gdziekolwiek się pojawia. „Walka z" kojarzy się zdecydowanie gorzej niż „walka o" czy tym bardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta