Cena demokracji
Rewolucja w Tunezji dała początek przemianom w świecie arabskim. Polityczne zawirowania okazały się jednak bardzo kosztowne
Korespondencja z Gemart
Rok po jaśminowej rewolucji Tunezyjczycy wprawdzie cieszą się demokracją, ale muszą płacić za nią bardzo wysoką cenę. Protesty, które rozlały się na cały region i wywołały arabską wiosnę, mocno odbiły się na gospodarce kraju. Zachwiana stabilność wystraszyła inwestorów i turystów.
Ekonomiści wyliczają, że koszty rewolucji dla gospodarki mogły wynieść nawet 5 – 8 mld dol. Jak wynika z najnowszych danych rządowych z 3-proc. wzrostu gospodarczego w 2010 r. Tunezja w ubiegłym roku przeszła w recesję, a PKB skurczył się o 1,8 proc. Wyraźnie wzrosło też bezrobocie – z 13 proc. przed rewolucją do niemal 20 proc.
Mocno spadły też bezpośrednie inwestycje zagraniczne – w 2010 r. ich wartość przekroczyła 2,1 mld euro. W roku ubiegłym spadła do 1,7 mld. Wydatki zagranicznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta