Nocna masakra na torach
Trzy miesiące temu blisko miejsca wypadku włączono tymczasową zwrotnicę, na której krzyżują się pociągi
Pociąg TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" z Warszawy do Krakowa jechały w sobotnią noc w dwóch przeciwstawnych kierunkach. Żaden z nich nie miał opóźnienia. "Jan Matejko" na ostatnią stację Włoszczowa – przed zderzeniem – przyjechał nawet z dziewięciominutowym wyprzedzeniem.
Z ostatniej stacji ruszył o czasie – w Krakowie miał być za niespełna 50 minut. Jednak pasażerowie zapamiętali, że kilka minut przed katastrofą pociąg wyhamował, po czym po minucie, dwóch – ruszył ponownie. Chwilę później zderzył się czołowo z rozpędzonym TLK jadącym do Warszawy.
Oba pociągi miały prawo poruszać się na tym odcinku, który właśnie zmodernizowano, nawet 120 km na godzinę. Była sobota, godz. 20.57. "Brzechwa" jechał prawidłowo po swoim torze, a "Jan Matejko" wjechał na przeciwległy tor, pod prąd. Czy maszynista, który zatrzymał się przed zderzeniem, miał wątpliwości, czy jest na dobrym torze? – To zatrzymanie się może o tym świadczyć. Dlaczego więc "Matejko" ruszył do przodu? – zastanawia się Jan Gliszczyński, związkowiec "S" i kolejarz z PKP Intercity.
Tajemnica posterunku
Sprowa to wieś położona najbliżej od miejsca katastrofy. Według ustaleń "Rz" sam posterunek Sprowa także jest nowy. Utworzono go około trzech miesięcy temu. Miał usprawniać ruch w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta