Pół wieku kartek na Kubie
Nawet Raúl Castro doszedł już do wniosku, że reglamentacja rujnuje państwo i odbiera ludziom chęć do pracy
Na Kubie wystarczyły trzy lata rewolucji, by ludziom zaczął zaglądać w oczy głód. Przyjęta w marcu 1962 roku ustawa „o lepszej dystrybucji zaopatrzenia" wprowadziła reglamentację towarów, która trwa do dziś. Ich lista zmieniała się w ciągu pół wieku w zależności od kondycji gospodarki, obfitości plonów i hojności bratniej pomocy.
– Już Friedrich Hayek udowodnił, że gospodarki centralnie planowane nie mogą być wydolne. Żeby trzeba było wprowadzać kartki, w gospodarce kapitalistycznej musi dojść do jakiegoś kataklizmu. W gospodarce centralnie planowanej jest to niemal nieuchronne – mówi Stewart Fleming, ekonomista z londyńskiego Instytutu Chatham House. – Kubańczykom nie udało się wyspecjalizować w żadnej branży gospodarki, nie wymyślili swojej Nokii jak Finowie albo Skype'a jak Szwedzi. Kubańska gospodarka nie ma się na czym oprzeć – dodaje.
Butelka rumu i trzy cygara...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta