Portugalczycy strajkują, mają dość bolesnych reform
24-godzinny strajk generalny sparaliżował wczoraj Portugalię. Szpitale przyjmowały pacjentów jedynie w nagłych wypadkach, zamknięto część szkół. Nie działały koleje (na zdjęciu pikieta kolejarzy w Porto), porty i większość publicznego transportu. Tysiące ludzi nie mogły się dostać do pracy. Związki zawodowe protestują przeciwko reformie rynku pracy i cięciom wydatków. Bez reform kraj nie otrzymałby jednak 78 mld euro pomocy, która oddaliła widmo bankructwa. Podobne strajki generalne zapowiadane są także w Hiszpanii i we Włoszech. Zdaniem ekspertów protesty jedynie pogłębią problemy zadłużonych krajów. – Taki strajk jest bardzo kosztowny. To sygnał dla turystów i zagranicznych inwestorów, że kraj nie jest stabilny – ostrzega Roger Seifert z brytyjskiej Wolverhampton Business School.