Więcej nie pójdę przed pałac
Smoleńscy wariaci i zdrajcy się nie dogadają. Mogą się tylko obrażać. I przyznać trzeba, idzie im świetnie – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Byłem pod Pałacem Prezydenckim z rodziną i z dziećmi tak jak wielokrotnie chodziłem dwa lata temu i tak jak poszedłem rok temu, w rocznicę. Więcej nie pójdę. Żółte tulipany od moich córek dla pani Marii i tak po kilku godzinach zgarnęli śmieciarze od Hanny Gronkiewicz-Waltz, a moją żałobę postanowił politycznie zagospodarować Jarosław Kaczyński. Dziękuję, lekcję odebrałem, więcej nabrać się nie dam.
Nie zdzierżyłem
Wiem, nigdy nie ma dobrego czasu – i piszę to całkiem serio – by skrytykować towarzystwo z Krakowskiego Przedmieścia, Solidarnych 2010, obrońców krzyża i uczestników kolejnych miesięcznic. Zawsze mają pod górkę wyszydzani w wielonakładowej prasie, okpiwani przez dyżurnych telewizyjnych trefnisiów, pogardzani. Wariaci, paranoicy, smoleńska sekta, mohery – zawsze słabsi, pozbawieni głosu, skarykaturyzowani.
Jak z nimi polemizować, by nie przyłączyć się do chóru tych wszystkich, z którymi mi nie po drodze? Bo, mówiąc szczerze i dobitnie, w sumie wolę z babcią spod krzyża zgubić niż z mądralą z TVN znaleźć. Ale tym razem i ja nie zdzierżyłem.
Nie, drodzy państwo, na spotkanie w rocznicę śmierci nie przynosi się szubienic na plakatach, transparentów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta