W pułapce przeciętności
Najlepszy sposób na to, by w Polsce wytworzyć bogactwo, to wycofać państwo z życia rodzin i życia gospodarczego w ogóle – twierdzi wiceprezydent kanadyjskiego Fraser Institute
Ideę prowadzenia polityki prorodzinnej jako funkcji socjalnej państwa można podważyć na kilka sposobów. Po pierwsze z punktu widzenia logiki działania państwa ze szczególnym uwzględnieniem polityki podatkowej. Kiedy zastanawiamy się nad prowadzeniem polityki prorodzinnej, najpierw należy uzmysłowić sobie, z jakich środków jest ona prowadzona. Żeby pomagać rodzinom, państwo musi zebrać na ten cel podatki. Powszechnie uważamy, że podatki płacą osoby fizyczne czy prawne. To zabawne przekonanie. Cóż to za twory ekonomiczne? Bez względu na to, jakiej formy prawnej dla podmiotu podatkowego czy czynności gospodarczej byśmy nie użyli, zgódźmy się co do podstawowego faktu – podatki płacą ludzie. Tylko ludzie. A skoro tak, to czyż nie przede wszystkim rodzina jako podstawowa komórka społeczna opłaca politykę prorodzinną? Państwo zabiera rodzinom pieniądze, by je później w swej szczodrości tym rodzinom zwrócić. Problem polega na tym, że zwraca zawsze mniej. Z kilku dość naturalnych i zrozumiałych przyczyn. Po pierwsze w procesie tym musi zapłacić pensje urzędnikom obsługującym politykę prorodzinną. Po drugie państwo jako podmiot niemal monopolistyczny na tym rynku zawyża ceny np. budowy przedszkoli i żłobków. Wreszcie chyba przyznamy, że proces ten musi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta