Bruksela nie jest mi do niczego potrzebna
Nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby prosić o jakieś wsparcie. O rozwój musimy troszczyć się sami – mówi Danucie Walewskiej prezes Ericssona
Jak dzisiejsza trudna sytuacja na rynkach światowych komplikuje działanie takiej firmy jak Ericsson?
Hans Vestberg: No cóż, Europie nie jest najłatwiej. Ale jesteśmy w 180 krajach, w jednych sytuacja jest lepsza, w innych gorsza, więc i sytuacja w inwestycjach telekomunikacyjnych się różni. Po prostu trzeba bardziej uważać. I tyle.
Czy w związku z kryzysem Ericsson musiał dostosować swoje plany, budżet?
Budżet pozostaje bez zmian. Ale skoro dzisiaj połowa naszej działalności to usługi, musimy być elastyczni i wyczuleni na sytuację na rynku, tak by zapewnić sobie dochodowość działania. Słuchamy więc rynku, operatorów, klientów i ewentualnie dostosowujemy nasze plany.
Jaka jest różnica między produktami, jakie oferuje Ericsson w najbardziej rozwiniętych krajach i tam, gdzie trzeba jeszcze nadgonić technologicznie resztę świata?
Taki sam sprzęt i rozwiązania co w USA sprzedajemy w Nigerii. Wykorzystujemy te same patenty i takie same produkty. Może różnić się oferta dla miasta i wsi, ale nie jest ona uzależniona od kraju. W 2010 r. zastanawialiśmy się, czy nie byłoby dobrze zaoferować specjalnego rodzaju stacji dla Afryki, a innych w USA. Ale wniosek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta