Prowadź, smutku
Andrea Pirlo. Lider reprezentacji Włoch podczas Euro dokonuje niemożliwego; przy nim nawet Hiszpan Xavi traci blask
Paweł Wilkowicz z Kijowa
Nie wydusił z siebie pod szatnią ani słowa. Pokazał tylko, mrucząc coś pod nosem, że przecież już był na konferencji, jako najlepszy piłkarz ćwierćfinału z Anglią, i żeby mu dać spokój. Potem minął wszystkie mikrofony z niewzruszoną miną.
Wywiady z nim to od lat rzadkość, o sobie nie opowiada w nich prawie wcale, tylko o futbolu. Przy nim nawet Dino Zoff, wielki niemowa włoskiego futbolu, wydaje się gawędziarzem. – On przemawia stopami – mówił poprzedni trener reprezentacji Marcelo Lippi. A Gennaro Gattuso powtarzał, że gdy te stopy przemawiają, zastanawia się, czy ma prawo nazywać się piłkarzem. Gdy Włosi zdobywali pod ręką Lippiego mistrzostwo świata w 2006 r., Pirlo wybierano na najlepszego piłkarza półfinału i finału. Ale show ukradli inni: Fabio Cannavaro, Marco Materazzi z Zinedine'em Zidane'em, nawet Gattuso, trybun ludowy. A Andrei Pirlo zawsze lepiej było w cieniu, nawet jeśli to oznaczało mniej uznania i mniej kontraktów reklamowych (choć w słynnej bieliźnianej sesji reklamowej Dolce & Gabbana, zrobionej przed mundialem 2006, się pojawił). Zresztą akurat on nie wybrał futbolu dla pieniędzy, pochodzi z bogatej lombardzkiej rodziny.
Andrea bierze rapier
Biega po boisku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta