Za słabi na eksport gazu
Aby zostać graczem na europejskim rynku gazu, Polska musiałaby zmienić politykę wewnętrzną i zagraniczną. Dziś nie jest do tego zdolna
Dywersyfikacja dostaw gazu powinna być dla polskiej polityki tym, czym było wejście do UE i NATO. Od bezpieczeństwa energetycznego zależy nie tylko, czy rachunki za ogrzewanie będą pożerały znaczną część domowych budżetów Polaków. Wpływa ono na kondycję całej gospodarki, a przez to na naszą pozycję w Europie.
Polska płaci dziś za rosyjski gaz najdrożej w Europie – około 500 dolarów za 1000 m sześc. To oznacza, że rocznie zasilamy rosyjski Gazprom kwotą około 5 mld dol. Gdyby te same pieniądze, a przynajmniej ich część, zainwestowano w poszukiwanie złóż gazu w Polsce, szybko stalibyśmy się jego eksporterem.
Dążenie do takiego stanu oznaczałoby jednak zmiany polskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Rozpoczynając na poważnie eksploatację swoich złóż – zarówno konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych – Warszawa rzuciłaby rękawicę potężnym sąsiadom.
Dla Rosji kwestia dominacji na rynku gazu w Europie jest sprawą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta