Tyrmand w kapciach
Współczesna wersja „Pigmaliona" – można pomyśleć, trzymając w ręku najnowszą książkę Agaty Tuszyńskiej
Na okładce widzimy starszego pana w grubych okularach oraz młode, świeże dziewczę. Starszy pan nie nazywa się jednak Higgins, lecz Leopold Tyrmand. Jest pięćdziesięcioletnim pisarzem z Europy Wschodniej, stale borykającym się z problemami finansowymi, choć znanym w kręgach opiniotwórczych. Utrzymuje się ze stypendium Departamentu Stanu. Dziewczyna to nie biedna kwiaciarka Eliza, lecz Mary Ellen Fox, lat 23, pochodząca z żydowskiej rodziny z Brooklynu doktorantka iberystyki na Uniwersytecie w Yale. On – nawiązując do pochodzącego z jidysz określenia mieskeit – przekornie nazywa ją „Misskeit", czyli Brzydactwo. Ona tytułuje go Lolkiem.
Wszyscy, którzy choć trochę interesowali się Tyrmandem – właścicielem czerwonych skarpetek, propagatorem jazzu, a w końcu, a może przede wszystkim, autorem „Złego" i „Dziennika 1954" – wiedzą, że na emigracji w Stanach Zjednoczonych poślubił młodą czytelniczkę. Ale czym innym jest wiedzieć, a czym innym móc na własne oczy przeczytać: „Dear Miss Fox: thank you nice note. Two questions emerge: 1. Why should I not be your guide? (...)
2. Why don't you give me a ring?".
Mary Ellen odnalazła ten list – chociaż myślała, że już nie istnieje – wraz z resztą korespondencji w japońskiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta