Rangersi zstąpili do piekieł
Bronili królestwa i religii przed irlandzką zarazą z Celticu. Ale siebie nie potrafili obronić – przed pychą, która ich doprowadziła do bankructwa
Ruszyli tego lata w objazdową podróż po miasteczkach i wsiach szkockiej czwartej ligi. Będą tak krążyć przez co najmniej trzy lata, zanim wrócą tam, gdzie byli przez blisko 140 lat: do ekstraklasy, do walki o mistrzostwo z Celtikiem. Glasgow Rangers zdobywali mistrzostwo 54 razy, to rekord w futbolu.
Myśleli, że takie legendy nie upadają. Ale okazało się, że nawet w piłce jest granica zaślepienia i lekkomyślności. Choć Rangersi dotarli do niej dopiero po kilkunastu latach megalomanii, rozrzucania pieniędzy na lewo i prawo, wymigiwania się od podatków i zatykania uszu, gdy już wszędzie wyły alarmy. A wszystko to robili po to, żeby Celtic nie był górą. Jak mówił wieloletni właściciel Rangers David Murray: „Jeśli Celtic wyda pięć funtów, my musimy wydać 10".
Życie wspomnieniami
To jest w Glasgow sprawa święta. Po jednej stronie stoją Rangers, strażnicy czci królowej, jedności Wysp Brytyjskich i protestantyzmu, drużyna, która przez dziesięciolecia nie tylko nie zatrudniała katolików, ale nawet krzywo patrzyła, gdy ktoś miał katolika w rodzinie. Po drugiej jest Celtic, założony przez irlandzką biedotę uciekającą do Szkocji od zarazy ziemniaczanej i głodu. Przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta