Bard w nieustannej podróży
71-letni Bob Dylan wyrósł poza format megagwiazdy pop. To kulturowy fenomen: artysta z szansą na Nobla, guru wielu pokoleń. Piątą dekadę kariery uświetnił płytą „Tempest" (Burza), która na całym świecie ukaże się we wtorek
Ujawnienie tytułu nowego albumu „Tempest" – 35. w dorobku Dylana – wywołało, nomen omen, burzę.
Spekulowano, że krążek zapowiedziany na 11 września, czyli w rocznicę ataku na World Trade Center, nawiązuje do ostatniego dramatu Szekspira, które było jego pożegnaniem ze sceną i światem. Żałobne konotacje podkreśla okładka: sprawia wrażenie portretu cmentarnej figury.
Na szczęście wieści, że „Tempest" będzie ostatnim dokonaniem amerykańskiego barda, okazały się przesadzone.
– Szekspir nazwał swoją ostatnią sztukę „The Tempest", tymczasem moja płyta nosi tytuł „Tempest" – wyjaśnił, jak zwykle przewrotnie, Dylan. Zawsze uwielbiał mistyfikacje i wizualne szarady. Plastyczny motyw albumu to posąg zdobiący fontannę przed austriackim parlamentem w Wiedniu, której centralnym motywem jest Pallas Atena, bogini mądrości i sztuki.
Poeta i guru
Słuchając nowej płyty, trudno nie odnieść wrażenia, że Dylan wystawił sobie pomnik muzycznej nieśmiertelności. Na wcześniejszych albumach stylizował muzykę na nagrania z lat 40. i 50. Teraz już pierwsza kompozycja „Duquesne Whistle" brzmi, jakby wtedy została nagrana. Nikt nie może mieć wątpliwości: Dylan z łatwością porusza się w czasie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta