W krainie węży, bagien i antykomunistów
Polesie to zapomniana część naszego wschodniego dziedzictwa. A Franciszek Wysołuch jest jego – równie zapomnianym – piewcą i kronikarzem
Literatura opisująca ziemie wschodnie zajęłaby sporą bibliotekę. Wiele z tych książek to arcydzieła. Zdecydowana większość z nich dotyczy jednak albo Wilna i północnej części byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, albo Lwowa i Galicji Wschodniej. Były to bowiem dwa centra kultury polskiej na Wschodzie, tam mieszkało najwięcej ludzi pióra.
Inaczej jest z Polesiem. Książek o tym kraju jest niewiele. Polesie uważane było bowiem zawsze za „największą dziurę Rzeczypospolitej". Region, do którego nie dotarł kaganek cywilizacji, rodzaj Afryki w centrum Europy Wschodniej. Już za czasów caratu urzędnik skierowany do pracy na Polesiu strzelał sobie z rozpaczy w łeb. Podobnie było za II Rzeczypospolitej. Ciągnące się setkami kilometrów dzikie puszcze, nieprzebyte bagna. Mrukliwy, patrzący spode łba naród.
Wszystko to sprawiło, że Polesie było i jest dla Polaków zupełnie nieznane. Znajduje się poza granicą naszej świadomości historycznej. Z tym większą radością należy więc powitać wydanie w Polsce pięknej książki „Na ścieżkach Polesia" Franciszka Wysołucha. Jej autor, żołnierz Legionów Piłsudskiego i armii Andersa, wydrukował ją na emigracji w Londynie w roku 1976. Teraz lukę, jaką był brak książki w Polsce, wypełniło...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta