Służby specjalne budzą podejrzenia
„Specjalność” służb specjalnych sprowadza się do zbyt wielkiej ich liczby i balansowania na granicy prawa
Wszystko to przez brak właściwego nadzoru i ścisłego podziału ich kompetencji.
W sytuacji, kiedy służby specjalne wymykają się spod kontroli, stają się narzędziem w rękach polityków opcji akurat sprawującej władzę. Zaczynają rywalizować między sobą, co jest zagrożeniem nie tylko dla funkcjonowania demokratycznego państwa, ale przede wszystkim bezpieczeństwa jego obywateli.
– Szef MSW minister Jacek Cichocki sprawuje nadzór nad pięcioma służbami specjalnymi (ABW, AW, SKW, SWW, CBA), ale też policją, BOR i CBŚ. Liczba służb, które w ten sposób nadzoruje jedna osoba, jest zbyt duża, by kontrola nad nimi mogła być sprawna – ocenia gen. Zbigniew Nowek, były szef UOP i Agencji Wywiadu.
To już patologia?
Podobnego zdania jest również eurodeputowany SLD Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej.
– Mamy zbyt dużo służb. To prowadzi do rozproszenia ich pracy i utrudnia obiektywny nadzór. A w efekcie pozwala na ewentualne patologie – twierdzi w rozmowie z „Rz" Janusz Zemke.
Jak wygląda to w praktyce, „Rz" miała okazję się przekonać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta