Wisła tylko dla ambitnych
Wielkie kluby cieszą się z małych zwycięstw. Nikt nie zachwyca, wszyscy grają o przetrwanie
Sebastian Mila wrócił do gry. Po odcierpieniu kary czterech meczów zawieszenia za śpiewanie wulgarnych piosenek o Legii na wrocławskim rynku podczas mistrzowskiej fety Śląska Wrocław zagrał wczoraj pierwszy raz w tym sezonie. Przed meczem z GKS nie był Sebastianem, jakiego znamy: nie posypywał głowy popiołem, nie przepraszał, że żyje. Powiedział, że kara, jaką mu wymierzono, była za wysoka, a teraz postara się udowodnić, że zasługuje na powołanie do reprezentacji Polski.
- Startuję w wyścigu o Anglię – stwierdził, wiedząc, że kadra potrzebuje kogoś, kto potrafi grać za plecami Roberta Lewandowskiego. Wydaje się, że chce także skorzystać na zamieszaniu wokół Ludovica Obraniaka. Mila we Wrocławiu w pierwszej połowie bardzo chciał pokazać, jak brakowało mu piłki. Dwoił się i troił, biegał, strzelał, ale Śląsk zszedł do szatni na przerwę, przegrywając 0:1 po golu Tomasza Wróbla. To było pierwsze spotkanie na własnym stadionie trenera Stanislava Levyego. Levy zastąpił Oresta Lenczyka, ale nie zrobił wielkiej rewolucji. Podobno powiedział piłkarzom, że jego los zależy od nich, a taka deklaracja zrobiła na zawodnikach wrażenie. Na kibicach nie, na stadion we Wrocławiu przyszło 12 tysięcy ludzi, o 2 tysiące mniej niż na poprzednim spotkaniu.
Śląsk...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta